Jestem zbrodniarzem
Wyjechaliśmy na zwiad – pościg, zaraz po tym jak łupnęło w naszych tak, że krew się polała. Goniliśmy sk..synów. Potem nam się zgubili. Jeden chłop powiedział, że uciekli w kierunku tej wsi. Wcisnąłem gaz. Podjechaliśmy na 200m. I łupnęliśmy. Bez namysłu, trochę ze strachu, że wyjdą i nam wsadzą rakietę w dupę. Kto pierwszy ten przeżyje. Takie prawa wojny. Ale prawda jest taka, że decyzja opierała się tylko na słowach tego Afgańczyka. We wsi nie było Talibów, tylko kilku cywilów i dzieciak. Przyjechała żandarmeria, zrobili dokumentację i film. Nas przesłuchiwali. Krzysiek – dowódca – powiedział, że widział kogoś z bronią we wsi. Jak rozmawiali ze mną, nie mogłem powstrzymać drżenia kolan – mówiłem w kółko, że widziałem urwane kończyny po naszym strzale. Czy kogoś widziałem. Nie – co mogłem widzieć przez look w wozie poza drogą. W sierpniu przyjechali dziennikarze i zrobili reportaż. Ukazał się w najpopularniejszym kiedyś dzienniku. Rozmawiali z nami i jakby rozumieli. W listopadzie, prokurator postawił zarzut ludobójstwa. Ci sami dziennikarze krzyczą, że jesteśmy zbrodniarzami. Ten film, to podobno my nakręciliśmy z komórki. Tak to może jeszcze panienki wzięliśmy żeby drani dorwać. Mówią, że to była taka nasza impra. Tak. Balujemy bez przerwy. Trzydziestu – do grobowej deski. Strzeliłbym sobie w łeb. Ten mundur zobowiązuje. Do k..wy nędzy. Zabiłem bezbronnych. Przecież nie ma mi nawet kto wybaczyć. Moje nazwisko przejdzie do historii jak tych zbrodniarzy z Jedwabnego za których przepraszał Kwaśniewski. Pamiętam, histerię i oskarżenia, zresztą z tej samej gazety. Nie ma zmiłuj. Zresztą mundur zobowiązuje, tylko nie mam pistoletu by wykonać sprawiedliwość. Jan Kowalski