Jako lewicowiec
Chciałbym głosować na partię, która przedstawi program gospodarczy odpowiadający moim poglądom.
Jeśli byłbym lewicowcem, program mówiłby o wprowadzeniu wysokich podatków dla bogaczy, powrotu do podatku od spadków i darowizn, wysokiej płacy minimalnej, dużym udziale państwa w gospodarce.
Jako prawicowiec wybierałbym partię, która chciałaby zrównania i zmniejszenia podatków, zlikwidowania państwowych monopoli.
Jako lewicowiec, myślałbym więcej o prawach mniejszości, opiece państwa nad słabszymi społecznie lub ekonomicznie, o cudzych dzieciach, płacach budżetówki.
Jako prawicowiec, bardziej niż praw mniejszości, chcialbym siły państwa i narodu, słabsi byliby mocniejsi dzięki uwolnieniu systemów ubezpieczeń (emerytalnych) z państwowego nadzoru i obowiązkowości, a prywatyzacja budżetówki, przez wybieraną przeze mnie partię, rozwiązałaby problemy pielęgniarek, górników itd. (nie lekarzy, gdyż ci zarabiają u siebie wystarczająco – IMO).
Jako lewicowiec, chciałbym pewnie więcej Europy, jako prawicowiec – mniej. Lewicowcem byłbym pewnie młodym lub słabym, prawicowcem dojrzałym lub bogatym. I tak mógłbym długo.
Każdy mógłby mieć „Swoją Partię”. I to byłoby normalne.Tak wyobrażałem sobie Wolną Ojczyznę przed 1989r.
Ale stało się inaczej. Przez 18 lat mój Kraj nie stał się normalny. Nie będę głosował na partię, która odpowiada moim poglądom gospodarczym. Będę głosował, kolejny już raz, przeciw komunie. Brak lustracji i brak dekomunizacji (dziś Romaszewski z Kornelem Morawieckim przypomnieli w TVP3 o zaniedbaniach w tej materii), a także „demokratyczne” rządy pozwalające na nomenklaturowo-komusze biznesy, powodują, że ciągle nie mogę wybierać tak, jak bym chciał. Dziać się tak będzie dopóki
http://www.youtube.com/watch?v=eKGCTafc7uM
będą równouprawnieni do startu w wyborach. Tym, co powiedzą o burzeniu demokratycznych zasad, dedykuję „Pieśń o bębnie” Herberta
Odeszły pasterskie fletnie
złoto niedzielnych trąbek
zielone echa waltornie
i skrzypce takie odeszły –
pozostał tylko bęben
i bęben gra nam dalej
odświętny marsz żałobny marsz
proste uczucia idą w takt
na sztywnych nogach
dobosz gra
i jedna myśl i słowo jedno
gdy bęben wzywa stromą przepaść
niesiemy kłosy lub nagrobek
co mądry nam wywróży bęben
gdy w skórę bruków bije krok
ten hardy krok co świat przemieni
na pochód i na okrzyk jeden
nareszcie idzie ludzkość cała
nareszcie każdy trafił w krok
cielęca skóra pałki dwie
rozbiły wieże i samotność
i stratowane jest milczenie
a śmierć niestraszna kiedy tłumna
kolumna prochu nad pochodem
rozstąpi się posłuszne morze
zejdziemy nisko do czeluści
do pustych piekieł oraz wyżej
nieba sprawdzamy nieprawdziwość
i wyzwolony od przestrachów
w piasek się zmieni cały pochód
niesiony przez szyderczy wiatr
i tak ostatnie echo przejdzie
po nieposłusznej pleśni ziemi
zostanie tylko bęben bęben
dyktator muzyk rozgromionych
Mój wybór jest prosty. Znowu głosuję przeciw a nie za.