Wolność czy Niepodległość ?
Kilka dni temu warszawski IPN zorganizował konferencję o samochwalczym tytule „Warszawa niepokonana 1980-1989”. Jaka niepokonana? – chciałoby się spytać.
Jednym z prelegentów był pan dr Adam Mielczarek. Tytuł jego wykładu „Wolność słowa czy Niepodległość?” trafia w sedno problemu z którego skutkami się dziś borykamy.
Ci z państwa których zainteresował temat motywacji działaczy podziemia oraz wykres powyżej znajdą wykład pana Mielczarka w audycji 275 Niepoprawnego Radia PL.
Wykład był dla mnie inspiracją. Dziś przeczytałem także post Jadwigi Chmielowskiej na niepoprawnych. Te dwa wydarzenia (wykład i post) składają się na jedną tezę.
Czy mamy dziś sytuację taką, że wolność wygrywa z niepodległością? Chciałem to napisać w postaci stwierdzenia, ale taka teza przegrywa z rzeczywistością. Dziś niestety już jesteśmy na etapie, w którym wygrywa druga komuna (PRL-bis lub neo-ZSRR – UE) z osiągnięciami okrągłego stołu, który wygrał z marzeniami o niepodległości. Wróćmy jednak do tego zasadniczego problemu. Wolność (lub wolność słowa) czy Niepodległość. Z perspektywy czasu widać, że o wolność walczyć jest łatwiej. Ta potrzeba jest odczuwalna w każdym człowieku niemającym genów niewolnika. Jeśli więc nas zniewalają, ustrój, partia, otoczenie to jesteśmy gotowi do poważnych poświęceń. Jeśli nas zniewala inne państwo, państwa czy unia państw, w sposób który zakamuflowany jest tak dobrze, że nie ma nazwy i brak jest informacji o naszej niewoli, a usłużne media głoszą tezy o powiększaniu obszaru swobody, to to powiększanie swobody przeważa nad refleksją o losie… Ojczyzny.
(Piszę „nas” – myślę: nas Polaków, w szczególności większość Polaków.)
Tak niestety było również za pierwszej „Solidarności”. Nie wchodząc w kwestię agentury (której ta pierwsza miała mniej niż po stanie wojennym), widać z badań dra Mielczarka iż wolność nie równa jest niepodległości. Że ważniejsze dla wielu było (jest?) móc powiedzieć „ty zły komuchu” niż aby ten komuch do ostatnich dni swego żywota gnił w więzieniu za to, że mordował, ścigał czy więził polskich patriotów. A przecież pierwsze to tylko wolność, drugie oznacza Niepodległość.
Czy więc idziemy w dobrym kierunku krzycząc „nie ma wolnosci bez Solidarności”? Tak, byłem na marszu PIS 13.XII. Nie wiem czy te hasła były przygotowane. Ale epoka gdy walczyliśmy o „wolność” już minęła. Dziś jedynie hasło z Niepodległością jako celem może być drogowskazem.
Zastanawiałem się także nad determinacją w dążeniu do celu. Mogę się mylić. Ale najbardziej zdeterminowanymi będą młodzi ludzie, niezindoktrynowani medialną papką, nauczeni poufnym przekazem o Żołnierzach Wyklętych, o historii Polski, o rzeczywistości społeczno-socjologicznej w jakiej żyją. To oni nie będą bać się metod, które wielu z nas wydają się brutalne, zbyt ostre, terrorystyczne czy niedopuszczalne. Kto inny (jeśli nie oni) pomyślałby o organizacji powstań styczniowego, listopadowego, warszawskiego, poznańskiego, grudnia i innych? Nie sądzę.
PS. Znalazłem dziś zapowiedź spotkania w Hybrydach: „Żołnierze Wyklęci – wojna domowa czy powstanie narodowe?” – panel dyskusyjny, Warszawa, 17 grudnia 2011 r., godz. 11.00 Organizacja: Stowarzyszenie Twórców dla Rzeczypospolitej. Link Czyż pytanie podobne do tytułowego?