Drugie dno, pierwszy cel
Jedno co można powiedzieć o sprawie, o której wiemy z ust zawodowych kłamców to to, że widzimy tylko opakowanie… Mówię o konferencji SLD dotyczącej usprawiedliwień członków PIS. Nie przekonują mnie uśmiechy szyderców, radość mediów i oskarżenia rzucane przez śmiertelnych wrogów. Tym bardziej, że oskarżyciele powinni pamiętać słowa: kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem. Słyszałem dziś redaktora, który z zajadłością krytykował posłów, mówiąc jednocześnie, że w szkole podrabiał podpis rodziców. Dodam tylko, że jeśli wszyscy co na salę obrad w sprawach mniej ważnych nie przychodzą piszą usprawiedliwienia, to szaf w kancelarii sejmu pewnie już nie starcza by je pomieścić.
Nie znam szczegółów, ale sprawa wydaje się dęta. Nie sądzę by w historii sejmu RP ktoś odpowiadał za złożenie fałszywego usprawiedliwienia, tym bardziej, że weryfikacją powinien zająć się Marszałek lub Sekretariat Sejmu i w razie wątpliwości składane oświadczenia odrzucić, ale idzie nowe, więc nic mnie nie zdziwi. Żadne laptopy, dęte przecieki, komisje sejmowe do zbrodni PIS i samobójstw złodziei. Przeczytałem kilka z tych usprawiedliwień i poza niezgodnością dat z oskarżeń a dat usprawiedliwień, nie uważam by było o czym rozprawiać, poza może jedną sprawą. Sprawą pieniędzy. 300 złotych. To kwota o której rozmawiamy. Uważam, że kwota ta będzie niedługo znacznie wyższa. Albowiem ta może nie przynosić zamierzonego celu. Ktoś szyderczo na blogach, powtórzył za politykami SLD, Chlebowskim, pozostałymi z PO, mediami, powtórzył, że politycy PIS „połaszczyli się na te marne 300 zł”.
Wracając do tematu. Uważam, że kwota kary za nieobecność na sali wynosić będzie niedługo pół pensji posła. Czyli netto ok. 5000 zł. (jeśli kwota się nie zgadza – proszę weryfikować), albo i całą pensję. To wg pomysłodawców powinno wystarczyć. Do tego dokładne badanie prokuratorskie prawdziwości usprawiedliwień. Może nawet należałoby posłów doprowadzać na posiedzenia sejmowe. Nie groziłoby wtedy żadne nadmierne zainteresowanie posłów jakąś komisją, gdyż drogo by to każdego kosztowało. Nie groziłoby także opuszczanie sali plenarnej podczas obrad w celu zamanifestowania oburzenia postępującym łamaniem regulaminu przez marszałka Komorowskiego lub Niesiołowskiego. Każde głosowanie miałoby quorum a i głosowania przebiegałyby sprawniej. Opozycja swoim wychodzeniem z sali zakłócała dotąd medialny obraz panującego porządku i ładu. Jest pewne że i cuda by się pokazały. Przecież nie będą już musiały czaić się za kolumnami sejmowych korytarzy, bojąc się wychylić w obawie przed butami PISu bojkotującego obrady sejmu lub pędzącego na salę komisji sprawiedliwości. Teraz już będzie porządek. Ryzykować połowy pensji lub nawet całej nikt nie będzie…
Czy na pewno? Czy jesteście pewni, Panowie i Panie z III RP?