Raport WSI, czyli żegnaj laleczko
Pułkownik był wkurwiony. Wezwał doświadczonych. Olka, Refleksa, Jarka, Wiesia, Leszka i trzech żołnierzy. Ci będą wierni do śmierci, myślał, kiedy wydawał polecenie wezwania ich w trybie alarmu A. A procedura była bezwzględna. Masz urlop – jesteś w Peru, Kanadzie, na nartach w Alpach z żoną/ kochanką/kochankiem – wracasz w ciągu 24 godzin.
Wcześniej zadzwonił do niego Prezio. Mówił nieskładnie, drżąc wybełkotał:
– trzeba coś zrobić, bo jak się z tego raportu wyleje, nasi za dużo wygadają, to przecież będzie koniec!
– wiem słyszałem w dzienniku (nigdy się nie odzwyczaił od tej nazwy „dziennik tvp”).
– trzeba coś zrobić pułkowniku, bo będzie koniec!,
krzyczał, niemal skowycząc, Prezio.
Odpowiedział mu tylko „Zamknij mordę!” i rzucił komórą na kanapę.
Drugi telefon był gorszy. Tego się przestraszył.
– To JA.
– Melduję się, Towarzyszu! (On lubił takie teksty)
– Czy wy jesteście na księżycu?
– No nie. Jestem na miejscu.
Odpowiedział bez sensu. Z tonu rozmówcy zrozumiał skąd ten drżący głos Prezia.
– No mam taką nadzieję!
Telefon krótkim sygnałem poinformował o końcu rozmowy.
Rutynowo pułkownik wyjął kartę SIM i wrzucił ją do niszczarki, po czym włożył nową kartę i wysłał z telefonu maila na zapisany w pamięci adres. Weryfikacja. Zgłoszenie.
Stawili się w komplecie.
„To, że nas kurwa wypierdolili ze służby to, kurwa, gówno!”, krzyknął niemal na powitanie, wchodząc do pokoju. Skulili się w sobie. Takiego nie widzieli nigdy. A znają go przecież od początku służby. Nie jak zwykle „polejcie sobie, na zdarowie”, tylko te „kurwy”!
– Teraz trzeba to załatwić do końca! Póki jeszcze czas!
– My przecież nic … – próbował coś powiedzieć Olek, ale zamilkł po spojrzeniu jakim zdzielił go pułkownik.
Nikt już się nie próbował odezwać. Wiedzieli, że nie jest dobrze. Czekali na rozkazy.
Pułkownik zatrzymał się przy kurtynie zasłaniającej tablicę.
– To, ma być tak, kurwa! – krzyknął zrywając zasłonę.
– Zapamiętać! Punkt 1 – Olek. Do pomocy masz tych, głową wskazał żołnierzy
– Punkt 2 Wiesiek.
– Punkt 3 Leszek.
– Punkt 4 Jarek, Leszek i Refleks.
Na tablicy wypisane były cztery punkty:
1. Czas na koniec kadencji. Wykorzystać v-ce ministra i resztę naszych. „K” koordynuje akcję. Szlaki. Początek akcji 7 kwiecień 2007. Konkrety w instrukcji I.
2. Skoordynowana Akcja TV naszych stacji. Cel wygrana gówniarzy. Wybory – koniec roku! Start. Bezzwłoczny. Konkrety w instrukcji II.
3. Wybór kadr do rządu gówniarzy. Szczególnie MS, MSW, MON. Podać na tacy. Konkrety w instrukcji III.
4. Kompromitacja raportu z naszej likwidacji.
– Wziąć koperty – warknął przez zęby – i won!
Refleks wstał razem z innymi by wziąć kopertę. Koperty z nr IV nie było na stole. Spojrzał na Leszka i Jarka. Bez odpowiedzi. Spojrzeli na pułkownika, ten wskazał głową na kanapę.
Po wyjściu pozostałych, powiedział: Jarek, ty będziesz poszkodowanym. Oszuka Cię Leszek. Leszka uwiarygadnia Refleks. Wiemy, że będziesz w raporcie, bo zgodnie z Twoimi zeznaniami tam będziesz. Dlatego na ofertę Leszka odpowiesz pozytywnie. Ma to, kurwa, wyglądać tak, jakby Leszek miał możliwość wykreślenia Ciebie z raportu. To ma być tak, żeby „drukarze” wydrukowali, że skoro Leszek wiedział, że będziesz w raporcie, to raport widział. To pierwszy punkt. Do scenariusza można dopisać jeszcze innych, o których wiemy co mówili. Raporty w tej teczce.
Wskazał palcem na papierowy skoroszyt na biurku.
Drugi etap to akcja prokuratury. Nie wiemy na razie kto, ale wiemy jak. Leszek będzie miał raport – nie pytaj, kurwa, skąd. Jak nie będzie raportu, to go stworzymy. Ten raport będziesz oferował gazecie nr 1 i gazecie nr 2. Tak ma być! Obie muszą się włączyć, ma być obiektywnie! Pośrednikiem będzie Refleks. Trzeba umoczyć kilku z komisji. Refleks, to Twoja działka. Ciebie znają, wystarczy potelefonujesz – liczą się billingi, spotkasz się na kawie, popieprzysz o niczym, ale zdjęcia mają być. Tak? Akcja ma trzy etapy. Pierwszy startuje dziś, drugi po wyborach.
{cdn}