Czy wykształcenie kogoś, coś nas kosztuje ?
W dzisiejszym poście, immona z Nowej Zelandii, dowodzi, iż jej wykształcenie nic nie kosztowało (kosztowało tyle co powietrze), więc za nie nie zapłaci.
Podjąłem polemikę. Oto jej rezultat.
Akapit 1. „Dlaczego za studia a za usługi medyczne nie?”
Albowiem opieka medyczna (teoretycznie) opłacana jest ze składek ubezpieczonych, lub w wypadku dzieci z ubezpieczeń ich rodziców.
A studia? Gdyby powszechność dostępu do szkół wyższych wynikała z jakiś powszechnych składek zgodziłbym się z Tobą.
Akapit 2. „Dlaczego za studia a za inne usługi nie?”
Piszesz „masa mniej krytycznych {…} usług”, ale podajesz przykład dróg i powietrza? Ze względu na odmienność (zasadniczą) tych przykładów dwie odpowiedzi.
Korzystanie z dróg zbudowanych za pieniądze z podatków (no bo z czego innego) służą wszystkim, bo wszyscy (za dzieci ich rodzice) płacimy podatki. Jeśli korzystaliście z dróg to mieliście
do tego oczywiste prawo. Ponieważ możesz zarzucić mi : a co jeśli jeżdzimy po drogach innych krajów bezpłatne? Odpowiem: My po ich drogach oni po naszych. Wymiana.
Generalnie korzystanie z dorobku kraju w którym mieszkasz nie jest obłożone podatkiem.
A studia? Czy wszyscy z nich korzystają? Czy wszyscy mogą z nich skorzystać? Nie. Tylko niektórzy. Powiedzmy najzdolniejsi (aczkolwiek nie traktujmy tego zbyt kategorycznie).
Jest różnica między „dostęp dla wszystkich” i „dostęp tylko dla niektórych”.
Chłonęłaś wiatr młodą piersią. Czy potrafisz wycenić ten wiatr? A nawet jeśli i jeśli ten wiatr Twoim zdaniem jest wiatrem polskim (nie mówię wiatrem patriotycznym – nie chcę by mnie opluł jakiś anty-prawicowiec) i jeśli ten wiatr Puszczy Kampinowskiej lub innego narodowego parku pamiętasz to kilka Twoich wspomnień będzie najlepszą reklamą w jaką Polska mogła zainwestować.
Akapit 3 – Chyba najistotniejszy w tej dyskusji. Piszesz „Czym różnią się studia od reszty?” i opowiadasz „Tym, że w wielu krajach są one płatne?”
Piszesz „Płatne” (rozumiem) w odróżnieniu od polskich „bezpłatnych”. Ostatnio pisałem o bezpłatnych podręcznikach, posiłkach itp.
Co ma za znaczenie to określenie. Nie ma bezwartościowych studiów. Powiedzmy jasno studia kosztują. Ktoś za nie płaci (skoro kosztują).
A skoro ktoś za nie płaci to ma w tym jakiś interes. To skupmy się kto zapłacił za Twoje, moje i dziesiątków Rodaków studia i dlaczego?
(Można by spytać : Kto nam ufundował te studia?) Odpowiedź: Rodacy! Nie Twoja rodzina lub moja rodzina. Nie sądzę by ich było na to stać. Przyjmijmy że 1 promil społeczeństwa ma wyższe wykształcenie. Tzn. że 1000 Rodaków ze swoich podatków opłaciło Twoje, inny tysiąc moje, jeszcze inny Twojego partnera studia pozostali opłacili studia pozostałych wysoce wykształconych
polaków. Wszyscy bowiem poza wspólną składką na nasze studia opłacają pozostałe usługi serwowane nam przez państwo polskie. (jakie one są inna sprawa)
Akapit 4. O tym, że między innym „naszych” pisałem. Co do nieobwarowywania także. Prawo wstecz nie działa.
Akapit 5 i 6. „Jeśli kogoś bolą finansowo te wyjazdy wykształconych…” Tak bolą. Bolą patriotów umiejących liczyć lub zazdrośników. O drugich pisał nie będę, pierwszych rozumiem.
Co do odpłatności za studia, rozwiązanie jest niezłe. Kredyt na studia także. Rozwiązuje to problem który poruszasz w tym poście. Nie podoba mi się tylko Twoje pomysły o nauce języka itp.
Rozumiem sarkazm tych zdań, może Cię nieco poniosło. Powiem tylko, dolar dziś kosztuje 2.20 zł, wiele się zmienia pod tym względem. Nie jest pewne, że spłacić kredyt lepiej jest pracując za granicą niż tu.
Co do własnego mieszkania. Kończąc studia – miałem w perspektywie 35 lat oczekiwania na własne M (tak, była komuna). Nie wzruszy mnie więc świeżo upieczony magister narzekaniem, że kilka lat będzie musiał… , ale czy będzie musiał?
Akapit 7.
A wreszcie: „czy Polska rzeczywiście tyle traci na wyjeździe wykształconych na bezpłatnych studiach? Polska od pewnego czasu kształci za wiele ludzi jak na potrzeby rynku, który nie jest na tyle rozwinięty, żeby mieć zapotrzebowanie na taką ilość absolwentów.”
Skąd to przekonanie? Podsumuję dyskusję przykładem lekarzy – koszt rocznych studiów ok 100.000,- 20000,- jednocześnie dziś właśnie zlikwidowano szpital w Iławie.
Podane przez Ciebie przykłady są dowodem ignorancji lub niewiedzy. Mało wybitnych Polaków? Mało doskonałych instytutów? Mało firm na polskim rynku potrzebujących wykwalifikowanych pracowników?
„Jeśli ktoś wyjeżdża, to albo jest niezadowolony z warunków finansowych w kraju, albo cierpi z powodu niemożności realizacji pełni swojego potencjału, braku dostępu do pracy przy rzeczach o tym poziomie zaawansowania, do którego ma kwalifikacje. Oba te przypadki oznaczają, że ludzi o jego kwalifikacjach jest na polskim rynku nadmiar w stosunku do potrzeb” Tak? Lekarzy też nam nie potrzeba? Może pojedźmy za nimi by się leczyć. Wyjedźmy wszyscy.
Akapit ostatni. Ostatni i w nawiasie. Mam nadzieję, że Ci wrócą! A jeśli nie to powodzenia krajanie!
Pozdrawiam Polonię z NZ.
PS.Jest tam zapewne wielu moich przyjaciół.